Całkiem przypadkiem (tak na prawdę zupełnie nie) znalazłem się wczoraj w warszawskim Veg Deli. Było już dość późno, a w planach była jeszcze szybka przebieżka po Powiślu, więc niestety nie miałem okazji zjeść zbyt wiele z ich menu, które muszę przyznać skomponowane jest dużą dawką finezji i wyobraźni...
Veg Deli to w moim odczuciu nowa jakość na mapie polskich miejsc serwujących dania roślinne. Wegetariańskie i wegańskie lokale zaczęły już chwilę temu zmieniać styl z hipisiarsko-etniczno-indyjsko-buddyjskiego (uwaga "skrót" myślowy) na taki który jest nieco bardziej atrakcyjny dla kogoś kto wcale nie musi chodzić do takich lokali, czyli dla przysłowiowego przeciętnego zjadacza szynki. Dopiero jednak Veg Deli udało się zerwać całkowicie z tym stylem. Od wystroju wnętrz, na karcie i konkretnych daniach skończywszy, wszystko jest tam inne i co prawda byłem już w podobnych lokalach to nigdy jeszcze nie maiło to miejsca na terenie naszego wspaniałego Imprerium.
Do rzeczy. Tego wieczoru zjadłem vege burgera z ryżu i fasoli, w chrupiącej, ciepłej bułce z dodatkiem warzyw i majonezu curry. Burger należał do tych raczej mniejszych, aczkolwiek wyśmienitych w smaku. Do tego sposób podania sprawił, był bardzo miły dla oka. Ów burger do tanich nie należał, ale biorąc pod uwagę stosunek "jakości" (i mam tu na myśli wszystko, od eko składników z których zrobione było moje danie, sposobu jego podania, pomysłu i na wystroju lokalu skończywszy), był jak najbardziej właściwy.
Mam nadzieję, że przy następnej okazji będzie mi dane spróbować innych specjałów ich kuchni.
Dobrze wiem, co mas na myśli używając skrótu myślowego na temat klimatu większości wege knajp ;) Na szczęście teraz dzięki VEG deli ma się wybór, czy chce się jeść wege-jedzenie pod wege-makatkami i obok wege-ulotek, czy może po prostu chce się zjeść pyszny obiad, gdzie dobrze poczują się też osoby wszystkożerne. Oby więcej takich miejsc!
OdpowiedzUsuńWygląda super! Odwiedzę przy którejś wizycie w Warszawie :).
OdpowiedzUsuńDobrze, że coś zaczyna się dziać na polskiej scenie wege knajp, bo powoli zaczynałam wpadać w rozpacz. Teraz życzę sobie, żeby fajne miejsca powstawały nie tylko w Warszawie, Krakowie czy Wrocławiu, ale też w Poznaniu, Białymstoku, Suwałkach i w ogóle we wszystkich polskich miastach!
Byłam dzisiaj, też wybrałam tego burgera ale mam raczej mieszane uczucia :P
OdpowiedzUsuńA co było nie tak (pytam z czystej ciekawości)?
OdpowiedzUsuńDodałam notkę na blogasku, ale głównie chodziło o kotlecik ryżowo-fasolowowy, który mnie nie zachwycił bo tak naprawdę nie miał smaku. Wyczułam tylko panierkę, nie wiem czy tylko mój był tak nieudany, czy na ogół tak smakuje.
Usuń