25 marca 2013

Pod Norenami. Kraków.

Staramy się być na bieżąco jeśli chodzi o polską "scenę" wegetariańska i wegańską i mniej więcej orientujemy się w tym gdzie i kiedy otwiera się nowy wege lokal. Jakież było nasze zaskoczenie kiedy dowiedzieliśmy się, że tuż pod naszym nosem, w mieście w który mieszkamy już tyle lat, że nasze płuca spokojnie można porównać do płuc osoby kurzącej "Klubowe" przez całe swoje życie właśnie otworzyła się nowa wege knajpka!


























Pod Norenami - bo o nich mowa, to miejsce w którym dostaniecie potrawy kuchni azjatyckiej - od China przez Indonezję aż po Japonię. Wszystko rzecz jasna w wersji wegetariańskiej oraz wegańskiej (w dniu kiedy odwiedzaliśmy Pod Norenami w karcie było 36 dań wegańskich!) 

Samo wnętrze to dwie, a w zasadzie można powiedzieć że trzy przestronne sale różniące się od siebie nieco klimatem i "intymnością", nie mniej jednak tworzące spójną całość. Urządzone w klimacie Japonii i Chin, bezpretensjonalnie, z małymi euro akcentami. Bardzo różni się to od tego, do czego przyzwyczaiły nas restauracje kuchni wschodu i robi dobre wrażenie już od wejścia. 


Na pierwszy rzut poszła przystawka w postaci Agedashi, czyli smażonego tofu w słodkim bulionie, która prawie w całości została pochłonięta przez naszego małego potwora niewiele więc możemy o niej napisać poza tym że zniknęła dość szybko (pomimo tego, że potwór bardzo liczył na makaron). 


My zaczęliśmy zabawę od zup miso w dwóch wersjach ze szpinakiem i smażonym tofu, oraz bambusem i grzybami shitake. Obie wyśmienite, rozgrzewające, elegancko podane, delikatnie słodkie i jednocześnie ostre. Absolutnie nie ma się tu do czego przyczepić :) 

























W oczekiwaniu na drugie danie zjedliśmy jeszcze małą porcję sushi z awokado, marchewką, tykwą, którego ja osobiście nie jestem wielkim fanem, ale moja lepsza połówka bardzo je doceniła. 

Drugie danie to: "kurczak" w sosie słodko-kwaśnymi i tofu w sosie orzechowym. Oba dania podane z ryżem i sałatką z białej kapusty. Zacznę od tofu, które pomimo braku papryczek w menu (w taki sposób w Pod Norenami oznacza się ostrość poszczególnych potraw), dość solidnie dawał po podniebieniu. Samo tofu smażone w tempurze (???) było bardzo dobre, delikatne. Sos natomiast, gęsty, orzechowy i bardzo wyrazisty. Danie mistrzowskie! 


Drugie z zamówionych przez nas dań, pomimo iż dość typowe dla tego rodzaju kuchni było zdecydowanie najlepiej przygotowanym i doprawionym jakie miałem okazję jeść. Warzywa, były chrupiące, świeże i co ważne nie ociekały olejem. Absolutnym hitem natomiast był wspomniany wcześniej "kurczak zatopiony w sosie i warzywach. Prawdziwa bomba! Przyznam się Wam również, że już dawno nie zdarzyło mi się wyjść z restauracji najedzonym - moje siedem żołądków ciężko jest zapełnić, nie mniej jednak chefowi kuchni w Pod Norenami się to udało! :)



Żeby nie było tak całkiem idealnie, muszę się do czegoś przyczepić (nie byłbym sobą). Pomimo mnogości dań w wersji wegańskiej rozczarował mnie fakt, że z makaronów (których jestem wielkim fanem) był dostępny tylko jeden. Nie do końca rozumiem też umieszczanie w karcie dań typu pizza czy gofry - być może kryje się za tym jakiś zabieg marketingowy (ściągnięcia do lokalu przemierzających ulicę Krupniczą studentów) jednak wydaje mi się, że po tym co widziałem i słyszałem już o tym miejscu na brak gości raczej nie narzekają (oby tak dalej oczywiście!)

Podsumowując, Pod Norenami jest dla mnie absolutnym numerem jeden na krakowskiej mapie wege miejsc. Ciekawe menu, miła obsługa, przyjemne wnętrza to rzeczy, które sprawiają że z pewnością wrócimy do nich jeszcze nie raz.








15 komentarzy:

  1. a jak cenowo? jestem bardzo ciekawa bo tez planuje sie wybrac

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwudaniowy obiad plus przystawka kosztował nas 56zł. Zupy w cenie do 10zł, drugie dania ok. 20zł.

      Usuń
  2. taa, wyrazistość smaków, podziwiam kubki smakowe autora, albo ich brak. Mistrz kuchni przyznaje się do powszechnego używania glutaminianu sodu, a ekstremalna ilość cukru w potrawach sprawa, że stają się nie do zjedzenia. Ewentualnie zdaniem niektórych, zyskują na walorach smakowych. Byliśmy, jedliśmy, doświadczyliśmy. Rozumiem, że dla autora, glutaminian, nie jest problemem, bo knajpa nie serwuje mięsa. I to już stawia ją na wyżynach. A jajo w tempurze nie przeszkadzało? 36 dań wegańskich, trele morele. Zdumiewa, że miejsce obliczone na tanie zachwyty "kurczak" i wołowina symulowane stuprocentowym glutenem jakim jest seitan, może wzbudzać zachwyt u takiego wydawać by się mogło, znawcy tematu. Współczuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznę może od tego, że znawca tematu ze mnie żaden. Kuchnia to moje hobby nie zawód i tak też traktuję tego bloga, a opinie tu zawarte to przede wszystkim moje subiektywne odczucia, a nie żadna analiza ekspercka.

      Szkoda, że ten komentarz jest anonimowy, bo chętnie dowiedziałbym się skąd Pan/Pani macie informacje na temat używania w kuchni glutaminianu sodu lub "niewegańskości" dań, które powinny być wegańskie. Wierzę też że są to rzeczy do sprawdzenia i nie omieszkam zapytać samych zainteresowanych o to.

      Nie będę polemizował w sprawie moich kubków smakowych, bo tak jak już napisałem wcześniej to co mi się podoba i smakuje to jedynie moja subiektywna opinia, można się z nią zgadzać lub nie.

      Uwielbiam stuprocentowy gluten jakim jest seitan a glutaminian, w związku z tym że jego ilości w mojej diecie można mierzyć w promilach nie wywołuje u mnie spazmów. Rozumiem oczywiście, że dla kogoś może to być sprawa dyskwalifikująca dane miejsce - co kto lubi.

      Sprawa ostatni. Sam fakt, że miejsce jest wegetariańskie nigdy nie był dla mnie podstawą do pozytywnej oceny. Są, czy były lokale w samym Krakowie, które pomimo tego że wegetariańskie omijałem szerokim łukiem i nie sądzę by można było mi zarzucić promocję wegetarianizmu za wszelką cenę, ponieważ wierzę, że lokale, które serwują słabej jakości jedzenie, mają kiepski standard itd. robią wegetarianizmowi więcej krzywdy niż pożytku.

      Usuń
    2. Komentarz od Anonimowego Znawcy jest przegłupi! Byłabym zaskoczona, gdyby w restauracji kuchni azjatyckiej glutaminianu nie używano, ponieważ smak umami jest podstawowym smakiem cenionym w większości dań tej kuchni, a jak wiadomo glutaminian jest tego smaku nośnikiem. Nie rozumiem też, dlaczego trzeba się "przyznawać" do używania glutaminianu - to żadna zbrodnia, obecny jest w wielu składnikach kuchni azjatyckiej jak choćby wodorosty kombu, z których wyizolowano kwas glutaminowy :) Polecam zamiast zgryźliwego komentowania poczytanie sobie na temat kwasu glutaminowego :)

      Usuń
    3. Dyskusja na temat glutaminaniu sodu, zwanego czasami "duchem smaku" w potrawach orientalnych jest typowym zagadnieniem "Ilu diabłów diabłów mieści się na ostrzu szpilki?", czy szukaniem odpowiedzi na pytanie "Czy częste mycie skraca życie?". Glutaminian jest przyprawą organiczną o unikalnym smaku Umami, często opisywanym jako "rosołowy" lub "mięsny". Jest pochodną kwasu glutaminowego, który obficie występuje w wodorostach, sosie sojowym, pomidorach, orzechach, winogronach, brokułach i grzybach. Do 1910 roku uzyskiwany był z wodorostów i suszonych pancerzyków krewetek. W naszej kuchni stosujemy tylko importowane oryginalne japońskie przyprawy Umami wytwarzane wyłacznie ze składników roślinnych w drodze procesu organicznego przetwarzania. Nie stosujemy przypraw Umami produkowanych na drodze syntezy chemicznej z udziałem substancji nieorganicznych! Pomimo powszechnego stosowania Umami Japończycy są jednym z najdłużej żyjących narodów na świecie. Wszystko zależy bowiem od rozsądku i umiaru. Nieprzypadkowo w kuchni azjatyckiej stosuje się na przykład tzw. przyprawy ukryte - minimalne doprawianie, które tylko koryguje smak dominujących przypraw. Nadużywanie każdej substancji, nawet "naszego starego dobrego" chlorku sodu, czyli zwykłej soli kuchennej, też może być szkodliwe, wręcz zabójcze. Stosujemy glutaminian zgodnie z zasadami i recepturami, jakie zostały wypracowane przez japońskich i chińskich mistrzów. Doskonale wiemy, o czym często zapominają partacze dalekowschodniego gotowania, że przyprawa Umami użyta w nadmiarze i poddana działaniu wysokich temperatur (smażenie, pieczenie) staje się toksyczna, co objawia się później "syndromem chińskich restauracji". Takich bezwzględnych zasad właściwego stosowania przypraw i dodatków w kuchni azjatyckiej jest wiele. Wszyscy mistrzowie chińscy twierdzą, że dobry kucharz nie musi używać glutaminianu sodu - a jednocześnie wszyscy mniej lub bardziej otwarcie go używają...
      Serdecznie pozdrawiamy Czytelników Veggie Porn!

      Usuń
    4. Czy ornitolog musi umieć latać? Nie jestem weganinem, nie jestem wegetarianinem. Jednak bardzo szanuję wszystkie osoby, które stosują wegetariańskie zasady odżywiania, przestrzegają wegańskiego kodeksu etycznego, w którym nie chodzi przecież tylko o dietę... Przygotowując potrawy Pod Norenami, która jest restauracją wegetariańską oferującą również potrawy wegańskie, bardzo rygorystycznie przestrzegamy zasad obowiązujących w tego typu diecie. Dlatego weryfikujemy wszystkie surowce, ich pochodzenie i skład. W potrawach wegańskich nie stosujemy m.in. nabiału, jaj, miodu. Przyjęliśmy żelazną zasadę: potrawy, w których pojawiają się również jakiekolwiek składniki zawierające laktozę mleczną są kwalifikowane w naszym menu jako niewegańskie! "Użądlona" przez Anonima tempura jest potrawą wegańską i tak jest oznaczona w naszym menu. Do jej przygotowania nie używamy jajek, ani żadnego składnika niezgodnego z zasadami wegańskimi. Jaka jest więc receptura tej potrawy? No, to już musi pozostać tajemnicą - jedną z tych, jakie ma każdy szef kuchni ;)

      W imieniu całego zespołu kuchni Pod Norenami pozdrawiam Veggie Porn i dziękuję za Państwa komentarze. Serdecznie pozdrawiam, Paweł Nguen Kim Chang Albrzykowski

      Ps. plento titulo Anonimie, nie rób sobiej jaj z tempury.

      Usuń
  3. Miejsce fajne, jedzenie ciekawe, duży wybór :) Obsługa trochę się plącze, choć dla mnie jako byłej kelnerki nie jest to powód do rozrywania szat, wiem, że ta praca wcale nie jest taka łatwa ;) Raczej wina szefostwa, że nie dobrali sobie personelu choć trochę wstępnie znającego się na rzeczy.
    Będę tam na pewno wracać, dzięki za polecenie konkretnych potraw, bo przyznam, że karta jest na tyle obszerna, że można się w niej trochę pogubić :)
    Magda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zdecydowanie co do obsługi zgadzam się. Sama byłam przez dość długi czas kelnerką i niestety mankamenty są widoczne. Co do jedzenia to mimo tego, że jestem mięsożercą, wszystko za zamówiłam, łącznie z sushi bardzo mi smakowało! Z pewnością będę tam wracać :)

      Usuń
  4. niesmacznie i niezdrowo.pseudowegeterianskie miejsce

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pseudowegeterianskie? Czemu pseudo?

      Usuń
  5. Można dostać jakieś wegańskie ciasto, bądź deser?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tego co widziałem to jak byliśmy mieli sernik z nerkowców, który wyglądał całkiem niczego sobie ;)

      Usuń
  6. Dziękujemy za wszystkie Wasze komentarze i uwagi. Dzisiaj opublikowaliśmy na Facebboku nasze Menu. Potrawy wegańskie zostały oznaczone. www.facebook.com/PodNorenami

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń